czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 6.

- Chora ? - zapytałam - Na co ?
- Ma pani cukrzycę. - odpowiedział lekarz
- Cukrzycę ? - zapytałam z niedowierzaniem, jakbym nie usłyszała diagnozy. - Jak to możliwe ?
- Odziedziczyła pani geny po jednym ze swoich rodziców. - powiedział lekarz. Załamałam się. Zakryłam twarz rękami i zaczęłam płakać. Ki głaskał mnie po ramieniu, próbując pocieszyć.
- Z tą chorobą da się żyć. Jednak wymaga to czasu i bolesnej terapii. - powiedział lekarz. Mój płacz się nasilił. Bałam się. Bałam się bólu. Bałam się postępu choroby.
- Chcę zostać sama. - powiedziałam cicho, przełykając ślinę i pociągając nosem. Lekarz od razu wyszedł ze sali, zostawiając mnie z Ki i dziewczyną, która nadal spała na swoim łóżku.
- Skarbie, nie płacz. - powiedział cicho Ki i mocno mnie przytulił.
- Ki, zostaw mnie. - powiedziałam, próbując się ogarnąć. Przestać w końcu płakać.
- Nie chcesz, żebym był przy tobie ? - zapytał.
- Proszę cię, zostaw mnie. - powiedziałam załamana
- Kocham cię. - wyszeptał Ki i ucałował mnie w czoło. Wychodząc ze sali odwrócił się i spojrzał na mnie. Był taki smutny. Przeze mnie.

*Ki Bum'
Zostawiłem ją tak jak chciała. Usiadłem na korytarzu, obok Tao.
28/08/2013 [Tao]
- Co z nią ? - zapytał cicho, jakby się bał. Jakby bał się zapytać co jest ze Sarą.
- Źle. - powiedziałem - Dowiedziała się, że ma cukrzycę.
Tao nic nie odpowiedział. Podniósł się tylko z krzesełka i wyszedł na zewnątrz do chłopaków. Wiedziałem, że wszyscy zaraz będą mówić o jej chorobie.
Martwiłem się o nią, ale rozumiałem jej reakcje. Musiała pobyć sama. Przemyśleć to wszystko.










*Tao*
Wyszedłem do Chena, który siedział na ławeczce razem z Krisem i Xiuminem.
27/08/13 [Tao]



- I co ? - zapytał Chen, kiedy tylko mnie zauważył.
- Sara jest chora. - odpowiedziałem
- Chora, na co ? - zapytał Kris
- Ma cukrzycę. - powiedziałem. Chłopacy nie mogli uwierzyć w to co powiedziałem.
- Nie możliwe. - powiedział Xiumin - Przecież wygląda świetnie, nie miała żadnych ataków.
- Xiumin pomyliłeś choroby. - powiedział Kris z powagą - Cukrzyca nie ma ataków. Ludzie mdleją z powodu braku cukru we krwi.
- To by tłumaczyło te zasłabnięcie. - powiedziałem cicho
- Zadzwonić do chłopaków ? - zapytał Kris - Na pewno się martwią.
- Tylko niech nie przyjeżdżają. - powiedziałem - Wy też jedźcie do domu.
- A ty ? - zapytał Chen
- Zostanę. - odpowiedziałem. Przecież byłem przy niej jak zemdlała.
- Jeśli ty zostajesz, my też. - powiedział Xiumin
- Ale...
- Żadnego "ale" Huang. - przerwał mi Kris
- Jesteśmy zespołem i nie opuszczamy nikogo. - dopowiedział Chen
26/08/2013 [Chen]
- Dziękuję. - odpowiedziałem i posłałem im uśmiech.

*Sara*
Moje myśli krążyły w okół wszystkiego, od śmierci mojego brata, po Ki i zespół. Do wszystkiego dochodziła jeszcze moja choroba. Zestresowałam się. "Cukrzyca...może nie będzie tak źle" pomyślałam. A co jeśli będzie ? Co jeśli wszyscy mnie porzucą, tylko dlatego, że jestem chora ? To byłoby straszne, ale prawdziwe. Chciałam myśleć, że to nigdy się nie stanie, że wszystko pozostanie takie jakie było. Wpatrywałam się w zakratowane okno, wymyślając najczarniejsze scenariusze, mojego (i tak już popsutego) życia.
- Przepraszam ? - zapytał cicho damski głos. Odwróciłam wzrok od okna i spojrzałam na osobę mówiącą w moim kierunku. To była ta dziewczyna. Zmierzyłam ją wzrokiem. Była piękna. Jej gęste włosy sięgały jej do łokci, jej oczy błyszczały. Jej cera była blada, ale widać, że dziewczyna była przemęczona. Widziałam w niej siebie z przed kilku lat.
- Tak ? - zapytałam
- Od jak dawna tu jestem ? - zapytała dziewczyna, całkiem mnie dezorientując.
- Nic nie pamiętasz ? - zapytałam
- Niestety nie. - powiedziała - Chociaż....pamiętam, że miałam wczoraj urodziny i chyba urwał mi się film.
- Miałaś wczoraj urodziny ? - zdziwiłam się - Nie możliwe, ja też. - powiedziałam
- Jestem Samantha. - powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się delikatnie
- Miło mi Samantho, jestem Sara. - powiedziałam i odwzajemniłam jej uśmiech
- Co robisz w szpitalu ? - zapytała
- Zemdlałam. - powiedziałam - To znaczy jestem chora.
- Chora ? - zapytała dziewczyna - Można wiedzieć na co ?
- Mam cukrzycę. - powiedziałam
- Przeraża cię to, prawda ? - zapytała Samantha
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - powiedziałam
- Uwierz mi, wiem. - powiedziała i posmutniała - Też mam cukrzycę.
Wstałam z łóżka. Zauważyłam, że mam na sobie ten obleśny zielony fartuch szpitalny.
- Fuj. - powiedziałam i spojrzałam na Sam, która zachichotała. - W co oni ubierają pacjentów.
- Wolę swoje pidżamy w Myszkę Miki - powiedziała dziewczyna. Podeszłam do niej razem z kroplówką. Dziewczyna zrobiła mi miejsce na łóżku, żebym mogła usiąść. Powoli usiadłam na jej łóżku, a moją uwagę przykuł werflon w jej ręce.
- Wiesz o co chodzi z tym werflonem ? - zapytałam jej
- Podają nam glukozę. - odpowiedziała dziewczyna
- Dożylnie ? - zdziwiłam się - To obrzydliwe.
- Jesli chcesz normalnie funkcjonować, to będziesz ją przyjmować. - powiedziała Sam z poważną miną.
- Od kiedy chorujesz ? - zapytałam
- Od dziecka. - powiedziała dziewczyna - Odziedziczyłam to po swoich rodzicach.
- To dziwne, bo ja też. - powiedziałam - To podobno jakieś geny. - powiedziałam, przypomnając sobie słowa doktora
- U mnie też. - powiedziała Sam i wpatrzyła się we mnie. Moją uwagę jednak nie przykuł jej wzrok tylko złoty łańcuszek, który połyskiwał na jej szyi.
- Samantha ? - zapytałam niepewnie
- Tak ? - zapytała dziewczyna
- Możesz pokazać mi swój łańcuszek ? - zapytałam i dotknęłam palcami w okolicy mostka, wyczuwając moją zapinkę.
- Tak. - odpowiedziała dziewczyna i wyciągnęła łańcuszek zza zielonej koszuli szpitalnej. Otworzyłam buzię z wrażenia.
- Samantha, nie jestem pewna, ale my chyba... - zatrzymałam się i wyjęłam swoją część jedności. Sam zamurowało. - ...chyba jesteśmy siostrami.
Sam Rozpięła łańcuszek i położyła go sobie na ręce. Zrobiłam to samo i przyłożyłam swoją połówkę do jej części. Pasowała idealnie. Spojrzałam na Sam, która wpatrywała się we mnie nieprzytomnym wzrokiem.
- To by się zgadzało. - powiedziała - Tylko jak ?
- Masz urodziny kiedy ja, masz cukrzycę dziedziczną jak ja i jeszcze ten łańcuszek. - dukałam bez sensu, jednak coś w tym było.
- Sara, a jeśli to przypadek ? - zapytała niepewnie
- To nie przypadek. - powiedziałam - Przypadki nie istnieją.
Nagle do sali ktoś wszedł. Szybko spojrzałyśmy na osobę, która weszła do sali.
- Co ty tu robisz ? - zapytałam ze zdziwieniem. Chłopak ustał jak słup soli, przyglądając się mi i Sam.
- Chciałem sprawdzić co z tobą. - powiedział nieprzytomnie Tao
- Dziękuję ci. - powiedziałam do niego. Ścisnęłam wisiorek w ręce i wstałam z łóżka Sam, ciągnąc obok ciebie kroplówkę (glukozę). Podeszłam do Tao i przytuliłam go ostrożnie. Tao pogłaskał mnie po głowie. Odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam.
- Dziękuję ci Tao za wszystko. - powiedziałam
- Nie ma sprawy. - odpowiedział zdezorientowany z lekkim rumieńcem. - A co do twojej choroby Sara, to..
- Tak ? - zapytałam, mając nadzieję, że mnie nie opuszczą
- Nie zostawimy cię... - usłyszałam zgrane głosy na korytarzu. Spojrzałam na lewo i spostrzegłam całe Exo, które wpatrywało się we mnie z przejętymi minami, ale na każdej twarzy, można było zauważyć lekki uśmiech.
26/08/2013 [EXO + jakiś gościu]
- Dziękuję wam. - powiedziałam
- Nie znamy się długo, ale bardzo cię lubimy Sara i nie zostawimy cię w potrzebie. - powiedział Tao i uśmiechnął się.

*Tao*

Sara odkręciła do mnie głowę.
- Możesz się trochę schylić ? - zapytała
Ugiąłem nogi, a moja twarz znalazła się na wysokości jej twarzy.
Sara delikatnie cmoknęła mnie w policzek i przytuliła. Mogłem czuć ciepło jej ciała.
- Dziękuję wam za wszystko. - powiedziała cicho. Pogłaskałem ją po plecach, a Sara odsunęła się ode mnie z szerokim uśmiechem. Wyprostowałem się.
- Zostawię was już. - powiedziałem.
- Poczekaj Tao. - powiedziała Sara, zatrzymując mnie, kiedy miałem już zamknąć drzwi.
- Tak ? - spytałem
- Czy Ki jest z wami ? - zapytałam
- Pojechał do domu. - powiedziałem. Sara wyraźnie posmutniała - Ale nie martw się, zaraz wróci.
- Niech do mnie przyjdzie, dobra ? - zapytała
- Powiem mu. - uśmiechnąłem się i wyszedłem ze sali.

*Sara*
Uśmiechnęłam się sama do siebie i wróciłam z kroplówką do Sam, która tak jakby zaniemówiła.
- Czy ja śniłam czy to była jawa ? - zapytała, patrząc na mnie
- Zależy o co chodzi ? - zapytałam
- Tu właśnie było Exo ? - zapytała mnie. Jej uśmiech nieco się poszerzył. Zachichotałam.
- Tak, a co ? - zapytałam z uśmiechem
- Matko, nawet nie wiesz, jak ja ich kocham. - powiedziała Sam i jej uśmiech osiągnął maksimum. - Jak ty ich poznałaś ?
- Obchodziłam z nimi moje urodziny. - powiedziałam z uśmiechem - Też jestem ich fanką.
- Jak ja ci zazdroszczę. - powiedziała Sam. Wyjęłam łańcuszek z ręki i zapięłam go na szyi.
- Więc siostrzyczko, chciałabyś ich poznać jak mnie mam ? - zapytałam. Wiedziałam jaka będzie odpowiedź.
- Zrobisz to dla mnie ? - zapytała Sam z niedowierzaniem
- Oczywiście. - powiedziałam - Jesteś przecież moją siostrą.
- Dziękuję. - powiedziała Sam i mocno mnie uściskała.
- No to pogadajmy o nich. - zaproponowałam
- Okej. - powiedziała uradowana Sam - Tao do ciebie świruje. - powiedziała nagle
- Co ? - zakrztusiłam się śliną - Po prostu uważam go za przyjaciela.
- Dobra, nie wnikam. - powiedziała Sam i mrugnęła do mnie - Jacy oni są ?
- Że chłopcy ? - zapytałam, jakbym nie dosłyszała pytania. - Znam ich tylko dwa dni, ale mogę co nieco o nich powiedzieć.
- To mów. - ponagliła mnie Sam
- Kai i Lay uwielbiają ćwiczyć i są bardzo wytrzymali. - powiedziałam - Xiumin jest zabawny i lubi wszystkim się psocić. Sehun i Suho, jakby nie musieli, chętnie by nie ćwiczyli. Chen jest pomysłowy i zawsze jest pierwszy ze swoimi pomysłami. Tao...no cóż, jest słodki, interesuje się motoryzacją, lubi spokój i ciszę. Kris jest mądry, aż nadto. Błyska swoją wiedzą na lewo i prawo. Z resztą jakoś nie miałam szansy obcować, ale na pewno są mili i zabawni jak wszyscy z Exo.
- A Byun ? - zapytała Sam
- Byun jest strasznym śmieszkiem. - powiedziałam i na samo wspomnienie Byuna zachichotałam.
- Dogadujesz się z nimi ? - zapytała Sam
- Tak. - powiedziałam - Jak na gwiazdy takiego formatu, są extra. - powiedziałam z uśmiechem.
- Jak myślisz HunHan istnieje ? - zapytała Sam. Zaśmiałam się.
2012 [HunHan]
- Nic na to nie wygląda. Sehun nie lubi mężczyzn. - powiedziałam - Tak samo mają inni członkowie zespołu.
- Ale Sehun i Luhan wyglądają razem tak słodko. - powiedziała Sam
- Wolałabyś, żeby któryś z nich był z tobą czy, żeby byli razem ? - zapytałam
- Któryś ze mną oczywiście. - odpowiedziała Sam
- Masz odpowiedź. - powiedziałam z uśmiechem. Rozmowa rozwijała się z każdą minutą, a każda chwila spędzona ze Sam przybliżała mnie coraz bardziej do myśli, że ona jest moją siostrą.
----------------------------------------------------------------------
Dziś jest mało zdjęć, bo nie miałam za bardzo co dodawać do wątków.
Co do wątku o HunHanie, to ja w nich serio wierzę <3 !
Bohaterowie zostali zmienieni, proszę się zapoznać :).
Jeśli myślicie, że komentarze nie są ważne, to się mylicie. Każdy komentarz daje mi satysfakcje z tego co robię dla was :). Komentarze (na każdym moim blogu) włączone są dla wszystkich, więc nie bójcie się komentować :P.
CZYTASZ = KOMENTUJ !
5 KOMENTARZY ----> KOLEJNY ROZDZIAŁ
Pozdrawiam :).

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 5.

26/08/2013 [EXO]
Wyszliśmy wszyscy razem z klubu i ustaliśmy na chodniku.
- No to... - zaciął się Chen - Może pójdziemy gdzieś razem, chyba, że nie chcecie ?
- Chen, bardzo chętnie. - odpowiedziałam
- To może pójdziemy do naszego domu, co ? - zapytał Kai
- Tylko ktoś musi jechać z nami czy coś. - powiedziałam
- Okej, ja z wami pojadę. - zgłosił się Tao
26/08/2013 [Xiumin]
- Ja też. - wyrwał się od razu Xiumin
- No dobrze. - uśmiechnęłam się. - To wy jedźcie, a ja jeszcze wpadnę do domu. Nie macie nic przeciwko ?
- Nie. - odpowiedział Tao z uśmiechem.
- No to jedziemy. - powiedziałam. Wzięłam chłopaków i wsiedliśmy do samochodu.
- Fajne auto. - odezwał się z tyłu Tao
- Dzięki. - odpowiedziałam - Kocham Mustangi. Brakuje mi tylko do szczęścia motoru.
- Ja też o tym myślę. - powiedział Tao - Chciałbym ścigacza, a ty ?
- Marzy mi się harley lub chooper. - odpowiedziałam, stając na światłach.
- Ten odgłos wydawany przez silnik chodzącego motoru. - powiedział natchniony Tao
- Wolność i wiatr we włosach, po prostu kocham. - powiedziałam z szerokim uśmiechem. Nie miałam pojęcia, że tak dużo łączy mnie z Tao.
- Tak. - potwierdził Tao - Kto zaraził cię taką pasją ?
Mój uśmiech zbladł, a ja posmutniałam. Spojrzałam w lusterko tylne i ujrzałam uśmiechniętą twarz Tao. Jednak kiedy nasze spojrzenia się spotkały, Tao widząc mój wyraz twarzy od razu spoważniał.
- Stało się coś ? - zapytał
26/08/2013 [Tao (w tle: Kris & Kai)]
- Nie - skłamałam. Nie chciałam mówić mu o co chodzi. To było za bardzo bolesne przeżycie dla mnie i całej rodziny. Skręciłam na podjazd i wyszłam ze samochodu.
- Możecie wejść ze mną, będzie mi raźniej. - powiedziałam do chłopców, którzy wysiedli za mną. Weszłam do domu. W moją pamięć uderzyła sytuacja z ranka. Na korytarzu pojawiła się sprzątaczka, Marisol.
- Bogu dzięki. - powiedziała i złożyła ręce - Gdzie ty byłaś Saro ?
- Marisol, nie chcę o tym rozmawiać. - powiedziałam do niej. Wiedziałam, że się o mnie martwi, ale nie mogłam za każdym razem mieszać jej w nasze...moje sprawy.
- Zjesz... - zatrzymała się i spojrzała na chłopców - Zjecie coś.
- Nie dziękuję Marisol. Przyszłam się tylko przebrać. - powiedziałam i cmoknęłam ją w czoło - Dziękuję za troskę.
- Martwię się o ciebie, bo jesteś dla mnie jak córka. - powiedziała i mocno mnie przytuliła. - Miłej zabawy.
Marisol
- Dziękuję Marisol. - odpowiedziałam i weszłam z chłopakami na górę.
- Poczekacie w pokoju, okej ? - zapytałam. Chłopcy pokiwali głowami i weszliśmy do mojego pokoju. Łóżko było pięknie posłane, płyty, które walały się na biurku były poukładane w małe stosiki, a ubrania z krzesełka były z powrotem w szafie. Wyjęłam ze szafy pierwsze lepsze ubrania i wyszłam do łazienki. Po chwili z powrotem stałam z chłopakami w pokoju.
- Okej, możemy iść. - powiedziałam. Schodziliśmy po schodach, kiedy ze salonu wyszła moja mama. "O nie." pomyślałam i złapałam Ki za rękę.
- Saro, gdzie byłaś ? - zapytała mama, jakby nic się nie stało. Nie odezwałam się do niej. Nie miałam takiego zamiaru. Przeszliśmy obok niej.
- Zadałam ci pytanie. - powiedziała mama. Odwróciłam się do niej i zmierzyłam ją pogardliwym wzrokiem.
- Daruj sobie. - powiedziałam oschle - Teraz nagle cię to interesuje? Wcześniej nie miałaś jakichkolwiek zahamowań żeby mnie uderzyć, co ?
Matka nic nie odpowiedziała, tylko wpatrywała się we mnie.
- Tak myślałam. - powiedziałam. Odwróciłam się i wszyscy wyszliśmy.
- Jeśli który ktokolwiek wspomni o tym co się stało....
- Nie martw się. - przerwał mi Tao - Rozumiemy.
Posłałam mu lekki uśmiech i wsiadłam do auta. Ki tym razem usiadł z tyłu, a Tao zajął jego miejsce z przodu. Bardzo dobrze mnie kierował i wskazywał poszczególne miejsca jak zapamiętać drogę do ich willi. Po niecałej godzinie byliśmy na miejscu. Dom był przepiękny z zewnątrz. Zastanawiałam się tylko jak wygląda w środku. Tao i Xiumin wprowadzili na do korytarza.
- Witamy w naszych skromnych progach. - powiedział wesoło Tao. Dużo słów cisnęło mi się ja język. Willa była przepiękna. Skórzane kanapy, wielkie telewizory, basen i przepiękny ogród. Był tylko jeden minus. Żaden z chłopaków nie miał oddzielnego pokoju. Każdy był z kimś w pokoju. Chłopakom to nie przeszkadzało, a nawet pasowało.
- Więc co będziemy robić ? - rzucił Chen, kiedy siedzieliśmy na wielkiej kanapie.
26/08/2013 [Chen] (ohh, soodki dzióbek :)
- Sara, masz ochotę zobaczyć ogród ? - rzucił Tao
- Pewnie. - odpowiedziałam z uśmiechem - Kocham kwiaty.
- A my może pogramy w coś na x-box'ie ? - zapytał Byun. Nie słyszałam co odpowiadają chłopcy, bo Tao chwycił mnie za rękę i wywlókł do ogrodu. Ustałam pod piękną płaczącą wierzbą i spojrzałam w górę. Słońce pięknie przecinało przez gałęzie tworząc nieco tajemniczy klimat w około opadających gałęzi wierzby.
- Pięknie, prawda ? - zapytał Tao. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Nie wiedziałam, że to dzieje się na prawdę. Przecież takie rzeczy dzieją się w bajkach, a nie w prawdziwym życiu.
- Cudownie. - odpowiedziałam. Tao schował ręce w kieszenie i podszedł do mnie. Oparł się o korę i spojrzał na mnie wesoło.
- Powiesz mi coś Sara ? - zapytał
- A o co chodzi ? - zapytałam z ciekawością
- Wtedy w samochodzie, zadałem ci pytanie. - powiedział - Kto cię zaraził motoryzacją, a ty posmutniałaś. Dlaczego ?
Moje myśli krążyły w okół jednej osoby. Zrobiło mi się słabo na samo wspomnienie.

*Tao*
Spojrzała na mnie, a jej uśmiech zniknął.
- Mój brat. - wyszeptała, a z jednego kącika jej oka wypłynęła łza
- Stało się coś złego ? - zapytałem. Byłem ciekawy dlaczego jest smutna.
- Zginął w wypadku motorowym. - powiedziała i zaczęła chodzić.
- Jak to się stało ? - zapytałem
Nicolas 
- Obchodził 18 urodziny. Kupiliśmy mu z rodzicami motor. Ścigacza, jak dobrze pamiętam. Nicolas tak się cieszył, że od razu chciał go wypróbować. Miał prawo jazdy, więc nic nie stało na przeszkodzie. Pogoda była świetna, więc postanowił jechać bez kombinezonu. Mówiłam mu, żeby uważał, a on tylko potakiwał. Kiedy pojechał, pogoda zaczęła się psuć. Padało, była straszna burza. Siedziałam w oknie i czekałam aż wróci. - przerwała i wzięła głęboki oddech - Cholernie się o niego bałam. Strasznie długo nie wracał. Rodzice martwili się i wydzwaniali do niego. Jednak Nicolas nie odbierał. Minęło wiele czasu, kiedy przed godziną 18 dostałam telefon. - z każdym kolejnym słowem była coraz bladsza - Nicolas wpadł w poślizg i zginął pod kołami ciężarówki. - zamilkła. Była blada jak papier. Wstałem spod drzewa i podszedłem kawałek do niej. Dziewczyna spojrzała na ułamek sekundy na mnie i osunęła się na ziemię. Upadłem i złapałem ją w ostatnim momencie. Szybko wziąłem ją na ręce i zacząłem nieść do domu. Chen wybiegł na werandę i zmierzył mnie wzrokiem.
- Co się stało ? - zapytał przerażony
- Zemdlała. - powiedziałem. Nie miałem przecież pojęcia dlaczego.
- Kris, bierz samochód, jedziemy do szpitala. - powiedziałem, wchodząc do salonu z Sarą na rękach
Ki podskoczył z kanapy i dobiegł do nas.
- Co jej się stało ? - zapytał i dotknął jej policzka
- Zemdlała. - powtórzyłem - Ale tak nagle.
- Jedziemy do szpitala. - powiedział Ki - Daj mi ją.
Podałem Sarę Ki i już siedzieliśmy w samochodzie, który jechał do szpitala.
- Kochanie, nie martw się, wszystko będzie dobrze. - mówił cicho Ki. Wpatrywałem się w nieprzytomną Sarę, którą cały czas opiekował się Ki. Było widać jego miłość i oddanie dla Sary. Kochał ją i co do tego nie było żadnych wątpliwości.

*kilka godzin później*Sara*
Lekko otworzyła oczy, a raczej uchyliłam powieki. Rozejrzałam się po sali. Nie miałam pojęcia gdzie jestem. Spojrzałam pod ścianę, gdzie spała jakaś dziewczyna. Skierowałam swój wzrok na okno, które otaczały kraty. Słońce wysyłało ostatnie promienie do wnętrza sali. Spojrzałam na moje ręce. Spostrzegłam werflon w ręce. Do mojej klatki piersiowe były poprzyczepiane jakieś kabelki. Nagle moje zaciekawienie, przerwał odgłos otwieranych drzwi. Mój wzrok powędrował w stronę otwartych drzwi. W futrynie stał Ki i lekarz, ubrany w starodawny kitel. Po ich minach wnioskowałam, że coś jest nie tak. Zastanawiałam się tylko co i dlaczego.
- Ki, co się dzieje ? - wyrwało mi się. Ki podszedł do mnie i ścisnął moją rękę.
- Witam panno Saro. - powiedział lekarz
- Dzień dobry. - odpowiedziałam - Co się stało ?
- Pamięta coś pani ? - zapytał lekarz
- Rozmawiałam z Tao, chyba o moim bracie. Kręciło mi się w głowie i było słabo. Nie mam pewności, ale chyba zemdlałam. - powiedziałam
- Tak. - odpowiedział lekarz - Czy zażywa pani jakieś leki ?
- Nie. - odpowiedziałam - Może mi pan w końcu powiedzieć o co chodzi ?
- Jest pani chora. - powiedział lekarz
------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział w czwartek :).
------------------------------------------------------------
KURWA, JESTEM TAK WKURWIONA PRZEZ TE ZJEBANE "FANKI" SASAENG, że jakbym którąś dorwała to ryj ma w kawałkach. Jebane suki ! Jak one mogą robić takie rzeczy Exo ?! -_-
Kilka faktów dokonanych prze sasaeng:

1. Sasaeng kupił van wyglądający identycznie jak ten EXO, zostawił drzwi otwarte i czekał, aż Luhan wyjdzie. Luhan miał już do niego wejść, ale jeden z managerów zorientował się i pociągnął go za sobą. 


2. D.O. został uderzony w oko na lotnisku przez wielki obiektyw DSLR jednej z fanek. Było spuchnięte, ale później udawał, że po prostu coś mu wpadło do oka.
http://2.bp.blogspot.com/-CCWs7yNBZSs/UfOLkS73KHI/AAAAAAAAmxs/fEUM7O0ScYw/s1600/08.gif


3. Fanka zapytała Xiumina, czy przespał się z Luhanem i czy Luhan "robi mu dobrze w nocy," ale było to po chińsku, więc Xiumin nie mógł zrozumieć. Luhan przypadkiem to usłyszał i ze złością pociągnął Xiumina za sobą.
http://4.bp.blogspot.com/-efXcUFB7rA0/UfOLkDdNvlI/AAAAAAAAmx0/NykcmqfombI/s1600/06.gif

4. Fani zorientowali się w którym pokoju hotelowym został Tao i nagrali jak śpiewa 'Crayon' pod prysznicem. Także zrobili mu zdjęcia jak wychodzi ze swojego pokoju w szlafroku. Po tym, Tao powiedział sasaengom: "jeśli mnie lubicie, proszę, nie przekraczajcie granicy. Jeśli mnie nie lubicie, po prostu odejdźcie, bo was nie potrzebuję. Myślicie, że robienie tych rzeczy jest zabawne? Wiecie, że czasami przesadzacie? Nie róbcie tego. Mogę spojrzeć wstecz na rzeczy, które już się stały, ale uważam, że to już za wiele." Podobno Tao zadzwonił do swojego przyjaciela i płakał, że przeżywa trudny czas przez sasaengów.
http://3.bp.blogspot.com/-i02MhfG1q-4/UfOLkZrOX2I/AAAAAAAAmxw/ngnCov6yU8E/s1600/09.jpg

5. Po ich skończonych harmonogramach, Lay wrócił do poczekalni, ale plecak Yixinga był otworzony, a poczekalnia zabałaganiona.
  

6. Kiedy któryś z członków idzie do łazienki, inni członkowie stoją na straży w drzwiach, żeby powstrzymać sasaengów przed robieniem zdjęć.

7. Sasaengowie zaplatają ramiona z chłopakami jakby byli przyjaciółmi, choć nie są i wydaje się, że przez to chłopaki czują się nieswojo. 

8. Sytuacja nam znana. Sasaeng ciągnął Kai na lotnisku, przez co ten skończył na upadku niedaleko schodów, raniąc swoje nogi i talię. Kai powiedział managerowi, że nie mógł wstać, więc Baekhyun pomógł mu się podnieść, kiedy sasaengowie przeklęli do Baekhyuna i kazali mu "przesunąć swoją pierdoloną głowę", żeby mogli zrobić zdjęcia. Chanyeol był tak zaskoczony, że wskazał na Jongina i krzyknął, Suho był bliski łez, a D.O. zamarzł w miejscu. Po całym zdarzeniu, Tao napisał na swoim weibo: "Nie chcę widzieć zdjęć moich zranionych kolegów. Proszę, bądźcie ostrożni, bo to boli." 

9. Fanki tak bardzo popychały Exo na lotniskach, że praktycznie co chwila któryś lądował na ziemi. Baekhyun, ten, który zawsze był uśmiechnięty mimo wszystko, gdy zobaczył, że Luhan znów wylądował na podłożu i fanki zamiast pomóc, dotykały jego ciała bez jego zgody, nie wyglądał na zadowolonego. Luhan naprawdę zasługuje na trochę więcej po tym, jak zamiast wydrzeć się na fanki, krzyczał na ochronę za ich popychanie. Fani coś jeszcze dla nich znaczą. 
http://2.bp.blogspot.com/-Qte_LorwJ-s/UfOLgZl9LqI/AAAAAAAAmxE/VxNKC-vS3X8/s1600/01.gif

10. Kyungsoo szedł spokojnie korytarzem, ale, kiedy nagle zauważył jedną z fanek sasaeng, zaczął zwyczajnie uciekać, jak zając uciekający przed drapieżnikiem. Widać, że sasaengowie wyrządzili im na tyle krzywd, że nawet boją się znajdować w pobliżu kogoś sam na sam. 
http://2.bp.blogspot.com/-Kan4DN1FTlc/UfOLjjhVzRI/AAAAAAAAmxU/c0Bv1iP9Ga4/s1600/07.gif

11. Tak się składa, że Jongin nie mógł przejść przez czujniki na lotnisku, trzymając pluszaka, którego dostał od fana. Ochrona po dokładniejszym przyjrzeniu się, znalazła ukrytą kamerkę w oczach zabawki, filmującą wszystko cały ten czas. Czy to nie jest już cholerna przesada? Jakby Kai wziął to ze sobą, mógłby przy tym spać, nawet się przebierać! To jest chore! 

MAM ICH KURWA DOŚĆ ! DORWĘ JAKĄŚ SUKĘ TO DOSTANIE W RYJ CEGŁÓWKĄ !
Jeśli jesteś fanką/fanem EXO, proszę, skomentuj to. Nie musisz nawet czytać rozdziału.

źródło: https://www.facebook.com/OhAzjatoZostanMoimMezem?hc_location=stream    

sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 4.

*Sara*
Powoli otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą twarz Ki. Uśmiechnęłam się, widząc jak słodko śpi mój chłopak, a zarazem najlepszy przyjaciel. Dotknęłam delikatnie jego włosów i przejechałam po nich palcami. Ki uśmiechnął się i zaspany spojrzał mi prosto w oczy.
- Dzień dobry śpioszku. - powiedziałam cicho. Ki przysunął się do mnie i pocałował mnie słodko na rozbudzenie.
- Dzień dobry kotku. - odpowiedział i uśmiechnął się. Przytuliłam się do niego i zaczęłam delikatnie muskać jego brązowe włosy. Ki zaśmiał się i zaczął mnie małpować.
- Nie małpuj mnie. - powiedziałam do niego
- Dlaczego ? - zapytał Ki i uśmiechnął się
- Bo ja chcę cię głaskać. - powiedziałam - A resztą masz takie włosy jak kociaczek sierść.
Ki zaczął się głośno śmiać.
- Na prawdę ? - zapytał próbując powstrzymać śmiech
- Takie mięciutkie i lśniące. - odpowiedziałam i zachichotałam
- A ty masz słodki uśmiech, piękne oczy, cudowne uszy...
- Uszy ? - zapytałam i zaśmiałam się - Pierwszy raz słyszę, że mam ładne uszy.
- Bo są piękne. - potwierdził Ki i podciągnął się na łokciach. Nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły, a w nich stanęła mama.
- Saro, czy... - przerwała, patrząc na nas.
- Mamo ! - krzyknęłam i zaczęłam odsuwać się od Ki.
- Saro, wytłumacz się. - powiedziała ostro mama
- Przecież nic złego nie robimy. - powiedziałam wściekła i wstałam z łóżka. Byłam przecież normalnie ubrana. I to co powiedziałam było akurat prawdą.
- Porozmawiamy o tym później. - powiedziała mama ze złością
- Nie ! - krzyknęłam - Nie porozmawiamy o tym później mamo !
- Jak ty się do mnie odzywasz. - powiedziała mama z pogardą
- Nie obchodzi mnie to ! - krzyknęłam. Pierwszy raz postawiłam się matce. Podeszłam do niej i spojrzałam jej w oczy. - Nie interesuje mnie, że nie znosisz Ki ! On jest teraz moim chłopakiem i nic na to nie poradzisz !
- Nie podnoś na mnie głosu dziecko ! - krzyknęłam mama - Ten związek i tak nie ma przyszłości.
- Jak możesz tak mówić ! - krzyknęłam na nią - Nienawidzę cię !
Matka wzięła niezły zamach i wymierzyła mi w prawy policzek. Przyłożyłam rękę do policzka i zaczęłam płakać.
- Kochanie, ja... - jąkała się mama i chciała mnie dotknąć. Momentalnie odsunęłam się od niej.
- Zostaw mnie. - powiedziałam, odwróciłam się i podeszłam do Ki, który stał sparaliżowany. Chwyciłam kluczyki, telefon i razem z Ki, minęłam matkę i zeszłam na dół. Nadal trzymałam się za policzek. Miałam już wyjść z domu, kiedy zatrzymał mnie tata.
- Kochanie co się stało ? - zapytał
- Zostaw mnie. - powiedziałam wściekła
- Córeczko, wyjaśnij mi proszę co się stało. - powiedział tata z troską - Dlaczego trzymasz się za policzek ?
- Nie ważne. - odpowiedziałam zła - Wychodzę.
Tata nie dręczył mnie więcej i poszedł do swojego biura. Wybiegłam z Ki z domu i wsiadłam do samochodu. Ścisnęłam w rękach kierownicę i przekręciłam kluczyk w stacyjce. Ki złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego.
- Proszę cię, nie rób nic pochopnego. - powiedział cicho. Nie zważałam na jego słowa, byłam wściekła na moją matkę. Jak ona mogła mnie tak upokorzyć, do tego przed moim chłopakiem. Odepchnęłam rękę Ki Bum'a i ruszyłam z piskiem opon z podjazdu. Wyjechałam na ulicę i jechałam, po prostu jechałam. Wyjechałam z miasta, gdzie przyśpieszyłam. Mój licznik cały czas rósł i rósł.
- Sara, zwolnij, proszę cię. - powiedział Ki, kiedy licznik wykazał 180 km. Gwałtownie zahamowałam. Gdyby nie pasy, na pewno rozbiłabym sobie nos, nie tylko ja, Ki też byłby poszkodowany. Odpięłam z frustracją pasy i wysiadłam ze samochodu wściekła. Zaczęłam coraz dalej odchodzić do samochodu, obejmując się ramionami i zaczynając płakać. Bezsilnie upadłam na zimną szosę i podkuliłam kolana pod siebie płacząc. Rozczulając się nad sobą, nawet nie poczułam jak ktoś głaszcze mnie po plecach.
- Skarbie, nie płacz, proszę. - powiedział cicho Ki. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego smutne oczy.
- Ty nie rozumiesz prawda ? - zapytałam. Ki spuścił głowę i wyraźnie posmutniał.
- Nie. - powiedział ledwo słyszalnym głosem
- Ona mnie upokorzyła. - powiedziałam - Upokorzyła nas.
- Nie przejmuj się nią, proszę cię. - powiedział Ki - Nie lubię kiedy płaczesz.
- Przepraszam cię Ki. - powiedziałam załamana - Przepraszam. - znowu zasłoniłam twarz.
Ki odsunął mi ręce od twarzy i spojrzał na mnie.
- Chodź do mnie. - wyszeptał i wyciągnął do mnie ręce. Posunęłam się bliżej niego, a on obiął mnie mocno swoimi silnymi ramionami. Moje łzy przestały lecieć i odprężyłam się.
- Dziękuję ci. - powiedziałam cicho
- Od tego jestem skarbie. Żeby cię wesprzeć, kochać i pocieszać. - powiedział Ki
- Jesteś taki słodki. - powiedziałam
- To ty jesteś słodka i nie zasługujesz na takie traktowanie jak urządziła ci dziś twoja mama. - powiedział Ki
- Nie wracajmy do tego. - powiedziałam i mocniej się w niego wtuliłam.
- Dobrze kochanie. - powiedział - A teraz wstańmy, bo wpadłem na pewien pomysł.
- Jaki ? - zapytałam go z ciekawością.
- Na pewno ci się spodoba. - odpowiedział Ki z uśmiechem - Poprawi ci to humor.
- Trening, mam rację ? - zapytałam
- Pewnie. - odpowiedział Ki i cmoknął mnie w czoło. Odsunął się ode mnie i wstał podając mi rękę. Chwyciłam za nią i wróciliśmy z powrotem do samochodu. Po kilku minutach wróciłam do miasta i skierowałam się pod salę treningową. Wysiadłam ze samochodu, wzięłam zapasową torbę z przyborami i weszłam z Ki do klubu.
- Idź do szatni, a ja zadzwonię do rodziców. - powiedział Ki i uścisnął mnie. Weszłam do pustej sali i skierowałam się do szatni. Przebrałam się w spodenki i bokserkę do ćwiczeń. Założyłam wygodne trampki, związałam włosy w kok i zapięłam rękawice. Wyszłam do sali i zaczęłam się rozgrzewać, kiedy przyszedł Ki. Wróciłam z nim do szatni i czekałam na niego, kiedy się przebierze. Wyszliśmy razem na salę, a moją twarz rozpromienił uśmiech.
24/08/2013 [Tao, Kris, Lay, Luhan & Chanyeol]
- Chłopaki...co wy tu robicie ? - zapytałam i spojrzałam na Ki, który uśmiechał się szyderczo
- Przyjechaliśmy trochę potrenować. - powiedział Lay
- Z nami ? - zapytałam zdziwiona, czułam podstęp na kilometr
- Przyda się jakieś towarzystwo. - zażartował Chen
- To twoja sprawka, prawda ? - zapytałam Ki
- Ja nic nie wiem. - odpowiedział Ki i uśmiechnął się szeroko
- Dzięki. - powiedziałam i pocałowałam go namiętnie - No to do szatni i za 2 minuty widzę was gotowych w dwuszeregu.
- Tak jest. - powiedział Kai i uśmiechnął się. Chłopcy wbiegli do szatni, a ja zostałam z Ki.
- Mogłeś mi powiedzieć, że zadzwoniłeś po chłopców. - powiedziałam do niego.
- Kochanie, chciałem ci zrobić niespodziankę. Wiem jak ich kochasz i chciałem, żebyście spędzili kilka chwil wspólnie. - powiedział mądrze Ki.
Zaśmiałam się. Ki zmierzył mnie wzrokiem, co jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło.
- Przepraszam Ki, ale powiedziałeś to tak mądrze, że jestem w szoku. - powiedziałam zaskoczona jego wypowiedzią
- Na prawdę ? - zapytał
- Tak. - potwierdziłam i pocałowałam go w policzek. Ki przytulił mnie mocno i zaczął cmokać po policzkach.
- Zaczynamy ? - zapytał wybiegający Lay z szatni. Reszta chłopców wybiegła za nim jak szalona, ale nie okazywała swojej "głupoty" aż tak, jak to robił Xiumin. Od razu zaczął łaskotać Luhana, który wpadł na worek i niechcący dostał w twarz, jak się podnosił.
24/08/2013 [Xiumin]
- Xiumin, oszalałeś ? - zapytał Luhan
- Sorki. - odpowiedział Xiumin i próbował opanować śmiech. Reszta nie zwróciła na nich za bardzo uwagi. "Więc tak musi być zawsze" pomyślałam i popatrzyłam po chłopcach. Lay stał i wgapiał się we mnie i Ki, Tao gadał z Sehunem i Chenem, co i róż patrząc w moją stronę i uśmiechając się, a reszta nie była jakoś za bardzo zainteresowana treningiem i siedziała na podłodze.
- Dobra. - powiedziałam - Najpierw rozciąganie, potem paring, bieżnia lub biceps, a na końcu rozciąganie i 5 serii po 12 na plecy, kapujecie ?
- Tak. - odpowiedział Lay, Kai i kilku innych chłopaków. Reszta chłopców patrzyła na mnie z miną O CO CI KURWA CHODZI ?!
Uśmiechnęłam się i zdjęłam rękawice, rzucając je w kąt. Klasnęłam w ręce.
- No to zaczynamy. - powiedziałam. - Ustawcie się w wolnych miejscach, co może być trudne, ale spróbujcie i rozciągniemy trochę te wasze mięśnie.
- Nie zmieścimy się tu w 12. - powiedział Lay
24/08/2013 [Lay, Luhan &Xiumin]
- To po 6, już. - powiedziałam. Exo M zerwało się na nogi i czekało już na rozciągnie.
- A ja ? - odezwał się Kai
- Przykro mi Kai. - powiedziałam - Rozciągniecie się z Ki Bum'em na innej sali, a potem przejdziemy na serie w inne miejsce.
- Okej. - odpowiedział Kai.
- To spotykamy się jak ogarnę tych dzikusów. - powiedział Ki i pocałował mnie słodko
- Miłego treningu skarbie. - powiedziałam. Ki wyszedł z Exo K ze sali i zostałam z Exo M. Chłopcy nie za bardzo palili się do treningu, no może oprócz Lay'a, który potrafił ćwiczyć nawet po 10 godzin. "Przeginka" pomyślałam.
- Dobrze, zaczynamy od przysiadów. - powiedziałam - Wolcie na serie, czy wszystkie na raz ?
- Dawaj wszystko. - powiedział Lay z uśmiechem, co nie ucieszyło zbytnio reszty.
- Okej, na początek 50 przysiadów. - powiedziałam - Zaczynamy.
Po minucie, wszystkie przysiady były zrobione.
- Teraz 2 minuty na skakance. - powiedziałam. Wzięliśmy skakanki i zaczęliśmy ćwiczyć. Prawidłowo 2 minuty. Odłożyliśmy je na miejsce i wróciliśmy na środek.
- Jak się czujecie ? - zapytałam. Luhan coś zamruczał, Chen tylko się uśmiechnął, Tao nie wyrażał żadnych emocji, Xiumin pił wodę, Lay rozciągał się dalej, a Kris przecierał oczy.
- Okej, to jeszcze 30 brzuszków i paring. - powiedziałam. Wszyscy posłusznie położyli się na podłodze i głośno odliczali każdy brzuszek. Xiumin w połowie zaczął się śmiać, co zadziałało jak łącze i nagle wszyscy się śmiali.
24/08/2013 [Xiumin]
- Xiumin, o co chodzi ? - zapytałam podciągając się z podłogi.
- Nie ważne. - powiedział Xiumin i poprawił włosy
- Okej. - odpowiedziałam - Zakładać rękawice i paring.
Chłopcy założyli rękawice i podeszli do worków.
- Okej, potrzebna mi osoba do trzymania worka, więc ktoś może odpocząć. Luhan ucieszył się i usiadł w kącie. Spojrzałam na Tao, który został bez pary.
- Tao, chodź, a ja wam pokażę o co chodzi. - powiedziałam. Tao podszedł do mnie i stanął obok. - Jeden staje za workiem i trzyma go na wysokości swoich barków. A drugi po prostu w niego uderza. Tylko nie zróbcie sobie krzywdy.
Wysłałam Tao za worek.
- Już ? - zapytałam. Tao nic nie odpowiedział. Wychyliłam się i spojrzałam na niego. - Huang !
- Tak ? - zapytał zdezorientowany. Wyraźnie nad czymś myślał.
- Gotowy jesteś ? - zapytałam
- No. - odpowiedział i uśmiechnął się. Wszyscy zaczęli boksować.
- Paring trwa 15 minut. - powiedziałam. Trzymałam się czasu. Było kilka zmian z chłopcami. W końcu skończyliśmy paring.
- No więc. - powiedziałam lekko wykończona - Bieżnia czy biceps.
- Bieżnia. - powiedział Chen, Luhan i Kris.
- Biceps. - odezwał się Xiumin, Tao i Lay.
24/08/2013 [Kai]
- Dobra. - powiedziałam - Ja wolę biceps, bo bieżnie mam jutro. Chodźcie. - wyszliśmy ze sali i skierowaliśmy się do wielkiej sali treningowej. Była ogromna, jak hale sportowe. Weszliśmy do środka, gdzie znajdował się już Ki z Exo K.
- O, a wy już po paringu ? - zapytałam. Ki odwrócił się i przytulił mnie mocno.
- Czekałem na was. - powiedział i cmoknął mnie w policzek. - Co ćwiczycie ?
- Luhan, Chen i Kris idą na bieżnie, a ja, Tao, Xiumin i Lay idziemy ćwiczyć biceps.
- Weź ze sobą jeszcze Kai'a, Sehuna i Suho, a ja z resztą zostanę na bieżniach.
- Dobrze kochanie. - powiedziałam - Sehun, Kai, Suho, idziemy ! - krzyknęłam do nich. Wyszliśmy ze sali i poszliśmy jeszcze gdzie indziej. Sama sala z ciężarami.
24/08/2013 [Suho & Sehun]
Chłopcy usiedli na ławce i patrzyli się na mnie.
- Czyli pięć serii, po 12 powtórzeń na biceps. 5 serii, po 12 powtórzeń na kolanie i 2 serie, po 12 powtórzeń na klatę. - powiedziałam
- Na jedną rękę ? - zapytał Lay
- Po 12 na jedną rękę. - powiedziałam - Zaczynamy od 5 kilo.
Podałam chłopcom po sztangach. Wszyscy ustali i zaczęli ćwiczyć razem ze mną.
Moja seria razem z Kai'em i Lay'em poszła najszybciej, więc robiliśmy dalej, a inni zostawali w tyle. Tao radził sobie nieźle, ale trochę mu jeszcze brakowało do nas, Xiumin też nieźle ćwiczył i miał nieźle wykształcony biceps, a Sehun i Suho...no cóż idealnie to nie wyglądało, ale liczą się chęci.
Minęła godzina, a ja razem z Lay'em i Kai'em skończyliśmy cały trening.
- Dajecie chłopaki ! - dopingowałam ich, kiedy robili końcówkę treningu. Nieźle mnie to zmęczyło. Nawet chłopcy byli wykończeni.
- Teraz wyciąg. - powiedziałam do nich
- Ja odpuszczam. - powiedział Suho
24/08/2013 [D.O. & Suho]
- Ja też. - powiedział Sehun
- To idźcie do Ki i odpocznijcie. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do nich.
- Więc zostaliście tylko wy. - powiedziałam - Do wyciągów, raz !
Chłopcy usiedli na wyciągach i robili 5 serii po 12 podciągnięć, po 10 kg. Zrobiliśmy kilka przysiadów, skakanka i wróciliśmy do sali ze szatnią. Chłopacy padli na podłogę i czekaliśmy na resztę.
- Jak wam się układa ? - zapytał nagle Tao
- Że mi i Ki ? - zapytałam - Dobrze.
- Cieszę się. - powiedział z uśmiechem
- A ty masz jakąś dziewczynę ? - zapytałam. Przecież dobrze wiedziałam, że nie.
- Czekam na tę jedyną. - powiedział Tao i uśmiechnął się
- Jaki romantyk. - powiedział Kai i zaśmiał się
- A ty to co, hmmm...masz dziewczynę romantyku ? - zapytałam z uśmiechem, upijając łyk wody
- Nie. - odpowiedział Kai - Ale mam taką jedną na oku.
- O, a znam ją ? - zapytałam
- Nie, ale możecie się poznać. - powiedział Kai
- Bardzo chętnie się z nią spotkam. - powiedziałam z uśmiechem. Do sali weszli spoceni chłopcy, ale uśmiechali się wesoło.
- Skończyliście już ? - zapytałam Ki
- Nareszcie. - odpowiedział wykończony - Idziemy pod prysznic.
- O nie, nie, nie. - powiedziałam i wstałam z podłogi.
24/08/2013 [Sehun]
- Jak to nie ? - zdziwił się Sehun
- Ja idę pod prysznic, a wy tu czekacie. - powiedziałam z uśmiechem
- Mogę umyć ci plecy. - wychylił się z tłumu Chen
- Chen, to moja dziewczyna. - powiedział Ki i obiął mnie w pasie - Ja umyję ci plecki, prawda ?
- Nie dziś. - odpowiedziałam i cmoknęłam go w policzek - Niech tylko zauważę któregoś w szatni, to zabiję. Z resztą, Ki, będziesz tego pilnował, prawda ?
- Oczywiście kochanie. - powiedział i uśmiechnął się. Weszłam do szatni i to co zobaczyłam, wstrząsnęło mną. Po podłodze walały się ubrania chłopaków.
- Sprzątacie w szatni, brudasy. - powiedziałam głośno zła. Wzięłam ciuchy ze szafki, szybko się przepłukałam i ubrałam w czyste ubrania. Wyszłam ze szatni z uśmiechem.
- Wolne. - powiedziałam. Wszyscy wbiegli do szatni. Tylko Tao siedział oparty o ścianę.
24/08/2013 [Tao]
- A ty nie idziesz ? - zapytałam
- Idę. - powiedział, wstając z podłogi. Przechodzą obok mnie jego palce delikatnie obtarły moje, aż zadrżałam. O dziwo podobało mi się to. Lubiłam jego dotyk mimo iż byłam z Ki.
----------------------------------------
Spam zdjęciowy :)). Myślę, że się podoba, co ? :)). Ten rozdział jest trochę nudny, ale obiecuję, że to się w końcu rozkręci ;]. Zdjęcia nie mają zbyt dużo z akcją, ale z bohaterami tak ^^.
CZYTASZ = KOMENTUJ ^^.
To dla mnie ważne, bo nie mam pojęcia czy kogoś to w ogóle interesuje.
Pozdrawiam :)).

Rozdział 3.




Wysiadłam ze samochodu i ustałam przed maską, czekając na Ki. Bum podszedł do mnie i uśmiechnął się szeroko, łapiąc mnie za rękę.
- Nie wiesz, co chciała od ciebie Rose ? - zapytał, kiedy szliśmy w stronę wejścia
- Nie mam pojęcia. - odpowiedziałam, stając przed bramkarzem. Nie było jeszcze 18, a kolejka przed klubem była ogromna. - Cześć Bob.
- Cześć Sara, Ki. - powiedział Bob. Postura Boba nie była idealna, lekki brzuszek, duże mięśnie i 210 cm, mimo to, był zawsze uśmiechniętym, jednak kiedy przychodziło do wpuszczenia kogoś do klubu, zawsze były "zasady".
- Nie wiesz może co chciała ode mnie Rose ? - zapytałam go
- Nie wiem. - odpowiedział Bob - Ah, wszystkiego najlepszego.
- Dzięki Bob. - odpowiedziałam z uśmiechem
- Wchodźcie. - powiedział i odsunął się z wejścia. - Miłej zabawy.
Uśmiechnęłam się tylko do niego i weszłam z Ki do klubu. Po wstępnych oględzinach, stwierdziłam, że klub nie jest jeszcze otwarty, a po sali krzątają się kelnerzy, DJ rozstawiał sprzęt, a neony błyszczały.
- Sara, cześć. - usłyszałam głos Rose za sobą. Odwróciłam się i spojrzałam na nią.
- Cześć Rose. - odpowiedziałam
- Chodźcie do biura. - powiedziała Rose z uśmiechem. Chwyciłam Ki za rękę i pociągnęłam go w stronę biura Rose. Weszliśmy razem do środka i usiedliśmy przed biurkiem.
- Więc o czym chciałaś pogadać ? - zapytałam od razu. Rose usiadła przed nami i uśmiechnęła się.
- Po pierwsze kochana, to Wszystkiego Najlepszego. - powiedziała
- Dziękuję. - powiedziałam i spojrzałam na Ki, który siedział i wpatrywał się w Rose ze zdziwieniem.
- Po drugie, to... - zatrzymała się i sięgnęła coś z biurka. Podeszła do mnie z niedużą torebką i wyciągnęła ją w moją stronę. - ...prezent dla ciebie.
- Rose, nie musiałaś. - powiedziałam
- Musiałam. - powiedziała Rose i wręczyła mi prezent. - A po trzecie, to kolejny występ masz dopiero za dwa tygodnie.
- Dwa ? - zdziwiłam się
- Wiem, że lubisz tu występować, ale przyjechał do nas nowy DJ i będzie próbował publikę. - powiedziała Rose
- Nie, no, okej. - powiedziałam - Mi pasuje.
- Cieszę się. - powiedziała Rose i uśmiechnęła się - Więc to już wszystko.
- My będziemy się zbierać. - powiedziałam i podniosłam się z fotela
- Rozumiem. - powiedziała Rose - Miłej zabawy wam życzę, a teraz muszę iść do Margo i zobaczyć jak sobie radzi.
- Dzięki, tobie też miłej zabawy. - powiedziałam i razem z Ki wyszłam z klubu. Wsiedliśmy do auta i zapadła cisza.
- Nie wydaje ci się trochę dziwne, że dostałam od niej prezent ? - zapytałam Ki
- Trochę. - odpowiedział - Ale, wy się znacie prawie od dziecka, więc wypadałoby.
- Może i masz rację. - odpowiedziałam i zapięłam pas - Ale na razie tego nie otworzę.
- Okej, to gdzie teraz jedziemy ? - zapytał Ki
- Nie obrazisz się skarbie, jak będę chciała jechać do domu ? - zapytałam
- Na ciebie ? - zapytał - Na ciebie skarbie nie można się gniewać.
- Więc pojedźmy do domu. - powiedziałam. Ki ruszył z parkingu i po 10 minutach był już przy moim domu. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do domu. Położyłam klucze do domu na szafce i rozejrzałam się po holu. W domu panowała martwa cisza. Coś chyba było nie tak. Ki zauważył moje zmieszanie i chwycił mnie za dłoń.
- Coś się stało Sara ? - zapytał
- Jest cicho. - powiedziałam
- I ? - spytał zdezorientowany
- Zawsze gra radio jak jest Marisol, a Marisol jest do 20. Tata pracuje więc jest cicho, ale mama zawsze słucha muzyki i wydziera się na swoje pomocnice od fryzur. - powiedziałam - A teraz jest za cicho.
- Sprawdźmy. - powiedział Ki. Weszliśmy do biura taty, orientując się, że go nie ma. Kuchnia też była pusta. Został więc salon, ogród i cała góra.
- Sprawdzę salon. - powiedziałam szybko i wbiegłam do salonu. Pusto. Wyszłam na korytarz. "No cudnie ! Teraz nawet mój chłopak zniknął." pomyślałam z ironią.
- Sprawdziłem górę. - powiedział nagle ze schodów - Nikogo nie ma.
- Więc ogród. - powiedziałam. Złapaliśmy się za dłonie i wyszliśmy na patio. W jednej chwili wszyscy krzyknęli NIESPODZIANKA.
Podskoczyłam ze strachu i zaśmiałam się, cofając bliżej Ki.
- Wszystkiego najlepszego Sara. - powiedziała mama, podchodząc do mnie z tatą i tortem.
- Dziękuję wam. - powiedziałam z uśmiechem. Wcale nie leżała mi imprezka z moimi rodzicami. Jak najszybciej zdmuchnęłam świeczki i pokroiłam tort. Chciałam ulotnić się z ponurej imprezki razem z Ki, kiedy ktoś mnie zaczepił.
- Wszystkiego najlepszego. - powiedziała miło starsza kobieta.
- Dziękuję. - powiedziałam zmieszana. Nigdy nie widziałam jej na oczy, a ona mi złożyła życzenia. "Miło, ale dziwnie." pomyślałam.
- Nie poznajesz mnie ? - zapytała kobieta melodycznym głosem
- Nie. - odparłam szybko
- Saro, nie poznajesz swojej cioci Clary ? - zapytała kobieta
- Ciocia Clara ? - zdziwiłam się i uradowana rzuciłam się jej na szyję. - Dlaczego cię tak długo nie było ?
- Byłam u twojej babci. - powiedziała smutna
- Coś się dzieje z babcią ? - zapytałam przerażona. Babcia miała już 77 lat i nie radziła sobie za dobrze. Mama wiele razy chciała jej pomóc, ale to nic nie dawało. Często jeździłam do niej z Ki i rodzicami na wakacje. Jednak kiedy dziadek umarł, wszystko się zmieniło. Jeździłam do niej sama i pomagałam jej w normalnych czynnościach domowych. Do tego doszedł jeden wylew i cukrzyca. Z babcią było coraz gorzej, ale nadal się trzymała. Byłyśmy i nadal jesteśmy bardzo związane ze sobą.
- Nie martw się Sara, z babcią jest wszystko w porządku, a nawet lepiej. - powiedziała ciocia
- Ale ? - zapytałam
- Jakie ale ? - zdziwiła się ciocia
- Zawsze jest jakieś ale. - powiedziałam
- Nie ma. - odparła ciocia. Widziałam, że kłamie. Perfidnie mnie oszukiwała.
- Dobrze ciociu, chciałabym zostać, ale... - zatrzymałam się - muszę jeszcze poćwiczyć. - skłamałam
- Rozumiem. - odpowiedziała ciocia i z uśmiechem spojrzała na Ki. - Miłego wyciskania.
- Dziękuję ciociu. - powiedziałam i przytuliłam ją na pożegnanie. Złapałam Ki za rękę i wyszliśmy razem z ogrodu. Głośno westchnęłam, kiedy zamknęłam drzwi. Ki spojrzał na mnie i zaśmiał się.
- Męczące. - powiedziałam i razem z nim skierowałam się do mojego pokoju.

*Samantha*
Mijała już kolejna godzina w tym harmidrze. Kilkoro moich młodszych kuzynów biegało dookoła drzewa, a kilkoro grało w jakąś grę. Mam świetnie dogadywała się ze swoimi przyjaciółkami i resztą rodziny. Siedziałam sama na kanapie czekając na jakieś wybawienie. Nie lubiłam swoich urodzin. Przynajmniej te urodziny były tak kiepskie jak plastikowe koleżanki mojej mamy. Dochodziła już godzina 19, a ja nadal nie czułam się świetnie na moich 18-nastych urodzinach. Byłam zdenerwowana i smutna. Logan nie zadzwonił do mnie dziś ani razu i nie wyglądało na to, że ma tak się stać. "A miał to być najpiękniejszy dzień mojego życia" pomyślałam z ironią. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Zerwałam się na nogi i otworzyłam drzwi. Moją twarz od razu rozpromienił uśmiech. Przede mną stał Logan z pięknym bukietem róż i wielką torbą.
- Wszystkiego Najlepszego kochana. - powiedział z uśmiechem
- Dziękuję Logan. - powiedziałam z uśmiechem - Wejdź. - odsunęłam się z wejścia, żeby Logan mógł przejść i zamknęłam za nim drzwi.
- To dla ciebie oczywiście. - powiedział i wręczył mi torbę wraz z kwiatami.
- Dziękuję ci jeszcze raz. - powiedziałam - Chodźmy do mnie.
- A to twoja mama nie zorganizowała ci urodzin ? - zapytał Logan
- Właśnie zorganizowała. - powiedziałam - I tu jest problem.
- Problem ? - zdziwił się Logan
- Nie chciałam tej imprezy z jej koleżankami i dzieciakami. - powiedziałam
- Więc mam lepszy pomysł dla ciebie. - powiedział Logan z podstępnym uśmiechem.
- Jaki pomysł....Logan ? - zapytałam niepewnie
- Powiedzmy, że to będzie niespodzianka. - powiedział tajemniczo - Na twoje 18-naste urodziny.
- Jeszcze raz wielkie dzięki Logan. - powiedziałam
- Jeszcze raz mi podziękujesz, a za każde dziękuję będę cię łaskotał. - powiedział z uśmiechem
- Okej, okej, rozejm. - powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać. Wzięłam Logana na górę i posadziłam go w moim pokoju. Wsadziłam kwiaty w piękny wazon i postawiłam je na biurku przy oknie.
- Piękne kwiaty. - powiedziałam do niego - No więc, co mi kupiłeś za prezent ? - zapytałam
- Otwórz to się przekonasz. - powiedział Logan z uśmiechem i mrugnął do mnie okiem. Rozchyliłam torbę i zajrzałam do niej. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Szybko wyjęłam przepiękną sukienkę ze środka.
- Nie byłem pewien czy ci się spodoba, ale chyba trafiłem, co ? - zapytał niepewnie Logan
- Logan, to...to jest cudowne. - dukałam z niedowierzaniem
- Miło, że ci się podoba. - powiedział Logan i podszedł do mnie
- Zasłużyłeś na prezent. - powiedziałam i spojrzałam mu w oczy. Logan uśmiechnął się, ale nadal nie wiedział o co chodzi. Przysunęłam się do niego i delikatnie pocałowałam. - Dziękuję - wyszeptałam
Logan zaczął łaskotać mnie po biodrach.
- Logan, nie ! - wrzeszczałam śmiejąc się.  Logan proszę.
- Okej. - powiedział i przestał mnie łaskotać, przyciągając do siebie. Spojrzałam na jego rozpromienioną twarz z uśmiechem. Logan delikatnie odgarnął mi włosy za ucho i uśmiechnął się. Nagle zaczęliśmy się śmiać, a on mnie puścił.
- Przebierz się Sam, a ja poczekam na ciebie na dole. - powiedział Logan
- A w co mam się ubrać ? - zapytałam zamotana
- W mój prezent i jakieś ładne buty do tego. - powiedział Logan
- Dobrze, daj mi 10 minut i zaraz będę. - powiedziałam i wygoniłam go z pokoju. Szybko zdjęłam swoje ubrania i wciągnęłam na siebie sukienkę. Weszłam do garderoby w poszukiwaniu jakiś butów. Padło na klasyczne, czarne szpilki. Wsunęłam je na nogi i zeszłam na dół. Logan czekał na korytarzu i przyglądał mi się bacznie.
- I jak wyglądam ? - zapytałam
- Przepięknie. - powiedział Logan z uśmiechem - Weź kurtkę i jedziemy.
- Ok. - powiedziałam, chwyciłam skayke z wieszaka i założyłam ją. Wyszliśmy na zewnątrz i wiedziałam już po co była mi ta kurtka. Logan przyjechał swoim ścigaczem. Podeszliśmy do jego pięknego Kawasaki, a Logan podał mi kask.
- I mam jechać w sukience ? - zapytałam
- Spokojnie, nic nie będzie widać. - powiedział Logan. Trąciłam go łokciem i spojrzałam po raz kolejny na motocykl.
- Dobra, raz się żyje. - powiedziała, założyłam kask i usiadłam za Loganem, mocno obejmując go ramionami, ponad biodrami. Logan odpalił motocykl i ruszył z podjazdu. Po kilku minutach byliśmy już przy dobrze znanym mi klubie. Zsiedliśmy z motocykla i podeszliśmy do wysokiego ochroniarza.
- Cześć Bob. - powiedziałam
- Cześć Sam. - powiedział miło - Przyjechaliście się pobawić z Loganem ?
- Tak. - odpowiedziałam z uśmiechem - Wpuścisz nas ?
- Pewnie, wchodźcie. - powiedział Bob i przepuścił nas przez bramkę. Weszliśmy do klubu, gdzie włóczyło się już sporo ludzi. Na scenie występował jakiś DJ. Nawet mi się podobała jego muzyka, ale ja i tak wolałam Exo i k-pop.
- Pójdę po jakieś napoje, a ty może znajdź dla nas stolik. - powiedział Logan
- Okej. - odpowiedziałam i zaczęłam rozglądać się po sali. Wyczaiłam wolny stolik i szybko do niego podeszłam. Usiadłam wygodnie na kanapie i wypatrywałam Logana. Po krótkiej chwili mój przyjaciel wrócił z kilkoma drinkami.
- Chyba nie masz zamiaru mnie upić, co ? - zapytałam go, kiedy podał mi drinka
- Nie. - odpowiedział - Pijemy bezalkoholowe. - odpowiedział
- To dobrze. - odpowiedziałam z uśmiechem. Miałam 18 lat, ale nie chciałam pić, bo już kiedyś się upiłam, a następny dzień...następny dzień był okropny, kac i wymiotowanie...fuj.
Po kilku godzinah niezłej zabawy na parkiecie postanowiliśmy wrócić do domu. Wsiedliśmy na motor i po paru minutach byliśmy u mnie w domu. Otworzyłam cicho drzwi i weszłam na korytarz, zapraszając gestem Logana. Zamknęłam drzwi i przekręciłam klucz, zamykając je. Logan uśmiechnął się, przytknęłam palec do ust i pokazałam mu, żeby był cicho. Zajrzałam do salonu. Wszystko było ładnie posprzątane, ale nie było ani śladu po moich prezentach. Chwyciłam więc Logana za rękę i wciągnęłam go na górę do mojego pokoju. Zapaliłam światło i wprowadziłam go do środka. Zamknęłam drzwi i przekręciłam je na klucz. Logan zmierzył mnie wzrokiem.
- Nie wypuścisz mnie ? - zapytał
- Nie. - odpowiedziałam podstępnie
- Co więc planujesz ? - zapytał i przytulił mnie
- Wiesz, na biurku stoi wino, więc... - nie dokończyłam i uśmiechnęłam się do niego. Logan pocałował mnie w policzek i uśmiechnął się.
- Chcesz mnie upić, tak ? - zapytał podejrzliwie
- Nie. - skłamałam i zaśmiałam się, kiedy Logan wziął mnie na ręce. - Logan postaw mnie.
- Bo co ? - zapytał chłopak
- Bo to. - powiedziałam i cmoknęłam go w czoło - I to - cmoknęłam go w policzek - Oh i jeszcze to. - powiedziałam i cmoknęłam go w oko.
- Okej, wygrałaś. - powiedział i postawił mnie na podłodze
- Słusznie. - powiedziałam i poszłam po butelkę. Brunet siedział już na łóżku i czekał na mnie. Usiadłam naprzeciwko niego i otworzyłam wino. - To z gwinta ? - zapytałam
- Jak chcesz. - powiedział chłopak
- Chyba, że się brzydzisz po mnie. - powiedziałam, zanim przytknęłam butelkę do ust
- Nie. - odpowiedział - Dobra, to z gwinta. - potwierdził. Upiłam łyk wina i podałam butelkę Loganowi. Chłopak uśmiechnął się i przechylił ją do swoich warg. Upił trochę i oddał mi butelkę. Procenty szybko wyszły i postanowiłam otworzyć kolejną butelkę wina, która o dziwo też się skończyła. Nieźle się już bawiliśmy i śmialiśmy z czego popadnie. Nawet głupie słowo "kisiel" wywoływało w nas falę śmiechu. Po 3 butelce wina, kręciło mi się w głowie, robiło słabo. Jeszcze nigdy tyle nie wytrzymałam bez wymiotowania czy stracenia przytomności.
Byłam zdziwiona, ale i bałam, że urwie mi się film. Nie musiałam długo czekać. Upiłam kolejny łyk z butelki, przed oczami zaczęło mi się robić coraz ciemniej i ciemniej. Zasnęłam.
-------------------------------------------------------------------------------------------
Tak więc dziś robię wam zaspam zdjęciami chłopaków w rozdziale 4, który już za chwilkę :)).

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 2.

Otworzyłam powoli oczy. Nadal kręciło mi się w głowie i miałam nudności.
- Sara, słyszysz mnie ? - zapytał Ki
- Daj mi coś słodkiego. - powiedziałam cicho. Ki podniósł delikatnie moją głowę i wlał mi do ust bardzo słodkiego napoju. - Dobra. - powiedziałam mu już normalnym głosem. Opadłam na kanapę i zamknęłam oczy. Po chwili wszystko się unormowało i mogłam normalnie funkcjonować. Podniosłam się z kanapy, a Ki złapał mnie za ramiona.
- Wszystko dobrze ? - zapytał
- Tak. - odpowiedziałam z uśmiechem i spojrzałam na twarze, które wpatrywały się we mnie z mieszanymi uczuciami. - Dlaczego oni się tak na mnie patrzą ? - zapytałam na ucho Ki
- To moja niespodzianka. - powiedział Ki - Sara, poznaj zespół..
Zdjęcie wykonane dnia 14.08.3013 r.
- Exo. - przerwałam mu i uśmiechnęłam się. Chłopacy nadal wpatrywali się we mnie wielkimi oczami. Mój uśmiech zbladł. Powoli podszedł do mnie Xiumin i uśmiechnął się.
- Wszystkiego najlepszego Saro. - powiedział i przytulił mnie.
08.08.2013
- Yyy...dzięki Xiumin. - odpowiedział i odwdzięczyłam mu się za przytulenie. Xiumin uśmiechnął się i odszedł ode mnie. Reszta nadal wpatrywała się we mnie i Ki.
- To się robi dziwne. - przyznałam - Wszystko jest okej chłopaki. - powiedziałam - Dziękuję wam za tą niespodziankę.
- Nie ma sprawy. - powiedział Chen
- Chen dziękuję, że tak myślisz, ale to dla mnie bardzo ważne, że mogę was poznać. - powiedziałam
- Jesteś naszą fanką ? - zapytał Baekhyun. Zaśmiałam się.
- Ależ oczywiście, że tak. - odpowiedziałam i pokazałam chłopakom swoją rękę.
- Nasz pierścionek. - powiedział z uśmiechem Baekhyun, podszedł do mnie i mocno mnie uścisnął - Wszystkiego najlepszego Exotic.
- Dziękuję Byun. - powiedziałam z uśmiechem - To znaczy Baekhyun..
- Mów mi Byun. - powiedział z uśmiechem - Chłopacy będziecie tak stać czy złożycie naszej solenizantce życzenia ? - zapytał Byun. Chłopacy popatrzyli po sobie i z uśmiechami, zaczęli wszyscy do mnie podchodzić. Przestraszyłam się i przysunęłam do Ki.
- Oni na pewno są bezpieczni ? - zapytałam Ki, który się zaśmiał
- Pewności nigdy nie masz. - odpowiedział nagle Kai
- A mam się was bać ? - zapytałam i oderwałam się od Ki
- Mnie na pewno. - powiedział Lay, złapał mnie na ręce i zaczął podrzucać.
- Lay, postaw mnie. - powtarzałam - Proszę cię. - błagałam go. Strasznie nie lubiłam jak ktoś mnie podrzuca, robiło mi się wtedy słabo i nie dobrze. - Zaraz będę wymiotować.
- Dobrze. - powiedział i postawił mnie na ziemi.
- Cóż za wyszukany prezent. - powiedziałam do niego
- Orginal. - odpowiedział Lay. Zaśmialiśmy się razem.
- Dziękuję wam, na prawdę. - powiedziałam zadowolona. - Jako wasza fanka jestem szczęśliwa, że mogłam was poznać.
- Nam też miło. - odpowiedzieli chłopcy. Ki wszedł do pomieszczenia z tortem, a w okół rozległ się przepiękny głos chłopców. Po odśpiewaniu tradycyjnego "Sto lat" wszyscy rozeszli się po pomieszczeniu. Usiadłam na kanapie, ukroiłam sobie tortu i zaczęłam go jeść. Nagle dosiadł się do mnie Tao.
14.08.2013
- Smacznego. - powiedział z uśmiechem
- Dziękuję Huang. - odpowiedziałam. Tao mnie przytulił. Nie wiedziałam co mam zrobić. Po prostu siedziałam jakby mnie ktoś zamroził.
- Wszystkiego najlepszego. - powiedział.
- Dziękuję. - wydukałam i przełknęłam tort.
- Mam dla ciebie prezent. - powiedział Tao - Praktycznie to mamy.
- Mamy ? - zapytałam z tajemniczością - Ty i ktoś jeszcze ?
- Całe Exo. - odpowiedział Tao - Ale to nie tu.
- Jak nie tu ? -zapytałam
- To prezent prywatny. - powiedział Tao
- Dziękuję wam. - powiedziałam myśląc o niespodziance.
- Chodź. - powiedział Tao i wyciągnął do mnie dłoń. Ujęłam delikatnie jego rękę i wstałam z kanapy. Tao podszedł do Xiumina i powiedział mu coś na ucho. Chłopak zaśmiał się i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się, chłopak natychmiast gdzieś pobiegł. Tao tajemniczo się do mnie uśmiechnął. Po drodze zahaczyliśmy o Ki Bum'a, z którym Tao też rozmawiał, ale nic nie słyszałam. Byłam w niebo wzięta. Tao ciągle trzymał mnie za rękę. Skończył rozmawiać z Ki i odwrócił się do mnie.
- Dobrze, już. - powiedział z uśmiechem
- Ok. - odpowiedziałam
- Chodź idziemy. - powiedział i zaczął ciągnąć mnie do wyjścia. Wyszliśmy z pomieszczenia i znaleźliśmy się na korytarzu.
- Powiesz mi o co chodzi ? - zapytałam, kiedy szłam za nim wzdłuż korytarza.
- Nie. - odpowiedział Tao
- No wiesz co ?! - powiedziałam oburzona
- To niespodzianka. - powiedział Tao. Otworzył jakieś drzwi i odwrócił się do mnie, zasłaniając mi widok pomieszczenia. - Załóż to. - wręczył mi opaskę na oczy.
- Serio ? - zapytałam myśląc, że żartuje
- Serio. - odpowiedział. Wzięłam od niego opaskę i zasłoniłam sobie oczy. Tao złapał mnie za rękę i wprowadził do jakiegoś pomieszczenia.
- Usiądź. - powiedział do mnie i posadził mnie na czymś miękkim. - Jak powiem, zdejmiesz opaskę.
- Okej. - powiedziałam niemo. Tao nagle puścił moją rękę i już nie czułam ciepła, które jej towarzyszyło. Na chwilę zrobił się cicho, kiedy nagle jakiś głos przeszył ciszę.
- Droga Saro, możesz zdjąć opaskę. - usłyszałam. Niepewnie zdjęłam opaskę, a moim oczom ukazała się przepięknie oświetlona scena z uśmiechającymi się chłopakami. Tymczasem ja siedziałam w wielkim fotelu z czerwonymi obiciami, który świetnie pasował do całej sali. Przy mikrofonie stał Tao.
- To wszystko co teraz robimy jest dla ciebie. - przyznał Tao, a chłopacy pokiwali głowami. Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową. - Myślę, że nasz prezent spodoba ci się na tyle, że zasłużymy na buziaki. - powiedział z szerokim uśmiechem Tao. Zaśmiałam się i czekałam na rozwój sytuacji. Nagle zapadła cisza, a chłopacy ustawili się w rządku, formując się w charakterystyczny dla mnie obraz/kształt.
W sali rozbrzmiała muzyka, a chłopcy zaczęli swój występ. Chłopcy zaczęli śpiewać moją ulubioną piosenkę WOLF.
Moje oczy zrobiły się jak rzeka. Spod powiek zaczęły wypływać łzy radości. Nikt dotąd nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego. Plusem było, to że byłam mega fanką Exo i bardzo ich kochałam. Muzyka przestała grać, a chłopacy zeszli ze sceny. Widząc moją zapłakaną twarz, ich uśmiechy zbladły. Wstałam z fotela i podeszłam bliżej nich.
- To...to było cudowne. - powiedziałam płacząc. Próbowałam się opanować, jednak kiedy chłopcy zaczęli wiwatować i przytulili mnie wszyscy, jeszcze bardziej się rozkleiłam.
- Nie płacz. - pocieszał mnie Xiumin
- Teraz nasze zasłużone buziaki. - powiedział Chen. Roześmiałam się. Dałam każdemu po buziaku w policzek, kiedy nasze gadanie przerwał czyjś głos.
- I jak się podobało Saro ? - usłyszałam pytanie. Chłopcy odsłonili mi osobę, która zadał pytanie. Uśmiechnęłam się, podbiegłam do Ki, rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam. Ki obiął mnie w pasie i nie chciał się oderwać. Odsunęłam jednak moje usta od jego i spojrzałam mu w oczy.
- Przepraszam. - odpowiedziałam
- Nie szkodzi kochanie. - powiedział - Wiesz, to są twoje 18-naste urodziny i muszę ci coś powiedzieć. - przyznał
- Kolejna niespodzianka ? - zapytałam zdziwiona
- Tak. - odpowiedział Ki i nadal nie wypuszczał mnie z obięć. Zapadła cisza, a Ki wpatrywał się we mnie. Nie wiedziałam co ma zaraz nastąpić. Miałam się jednak o tym szybko przekonać.
- Kocham cię. - powiedział Ki - Od kiedy się przyjaźnimy jestem w tobie zakochany po uszy. - przyznał i spuścił oczy w dół. - Czekałem z moimi uczuciami, żeby wyznać ci je właśnie w dzień twoich 18-nastych urodzin..
Byłam zaskoczona tym co powiedział mi Ki.
- Czekałeś 6 lat, żeby powiedzieć mi, że mnie kochasz ? - zapytałam, jakbym nie słyszała, co właśnie powiedział.
- Tak. - odpowiedział ze spuszczoną głową - Może ty nie czujesz do mnie tego samego, ale spróbuję. - powiedział - Sara, zostaniesz moją dziewczyną ? - zapytał patrząc mi w oczy.
- Tak. - odpowiedziałam i rozpłakałam się. Ki przytknął swoje wargi do moich i złożył na nich słodki pocałunek. Salę przepełniły wiwaty i radosne krzyki chłopców. Oderwaliśmy się z Ki od siebie i spojrzeliśmy na Exo, które cieszyło się z naszego szczęścia.
Tao podszedł do nas i spojrzał na mnie. W jego oczach coś błysnęło.
- Szczęścia. - powiedział i ucałował mnie w policzek wyjątkowo długo. - Gratulację. - powiedział do Ki i uścisnął mu dłoń.
- Powodzenia Saro. - przyznali razem chłopacy i uściskali mnie, i Ki. Wyszliśmy ze sali, kiedy Ki złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Obiął mnie w pasie, a ja oparłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej.
- Tak się cieszę kochanie. - powiedział z uśmiechem patrząc mi w oczy.
- To było romantyczne. - powiedziałam i pocałowałam go - Dziękuję ci za wszystko.
- Nie ma za co dziękować. - powiedział Ki
- Jest. - przyznałam - Ten dzień jest wyjątkowy.
- Miał być wyjątkowy. - powiedział Ki i pocałował mnie w usta - Wszystkiego Najlepszego - wyszeptał. Odkręcił mnie i cmoknął w czoło. Zaśmiałam się i złapałam go za rękę. Nasze palce splotły się, a my wyszliśmy z budynku SMent.
Wsiedliśmy do samochodu i wracaliśmy już do mojego domu.
- Skarbie ? - zapytałam
- Tak ? - zapytał Ki
- Spędzisz ze mną trochę czasu ? - zapytałam
- Oczywiście, że tak. - odpowiedział Ki i złapał mnie za rękę - Zawsze.
- Dziękuję. - powiedziałam z uśmiechem i cmoknęłam go w policzek.
Po 40 minutach byliśmy już na podjeździe. Dochodziła 17, kiedy przekroczyliśmy próg mojego domu. Mój telefon zaczął nerwowo dzwonić. Zamknęłam drzwi i przytulona do Ki, odebrałam.
- Słucham ? - zapytałam
- Pamiętasz, że masz być o 18 w klubie ? - zapytała Rose
- Tak. - powiedziałam. "Cholera, całkiem zapomniałam" pomyślałam i zacisnęłam szczękę.
- To do zobaczenia. - powiedziała Rose i rozłączyła się.
- Kto to był ? - zapytał Ki
- Rose. - odpowiedziałam
- Co chciała ? - zapytał
- Mam być w klubie na 18. - powiedziałam
- To są przecież twoje urodziny. - zbulwersował się Ki
- Nie szkodzi skarbie. - powiedziałam - Tym bardziej miło będzie mi wystąpić dla tych wszystkich ludzi.
- Rose przesadza. - przyznał Ki. Odwróciłam się do niego.
- Nie przejmuj się nią. - powiedziałam i pogładziłam jego policzek. Na korytarzu pojawił się mój tata.
- Sara to...o. - przerwał - Witaj Ki. - powiedział tata
- Witam panie Steve.- odpowiedział Ki z uśmiechem.
- Saro, mogę cię na chwilę prosić ? - zapytał tata i spojrzał na mnie spod okularów. "Aha, szykuję się poważna rozmowa" pomyślałam
- Tak tato. - powiedziałam - Zaraz wracam. - szepnęłam do Ki i pocałowałam go w policzek. Weszłam za tatą do salonu.
- Tato, jeśli chodzi ci o Ki, to...
- Powodzenia wam życzę dzieci. - powiedział tata
- Tylko ? - zapytałam
- Wiesz, o tym żeby się zabezpieczać córeczko, prawda ? - zapytał tata
- Oczywiście, że tak. - odpowiedziałam. - Nie mamy na razie zamiaru współżyć tato. - powiedziałam zbulwersowana, ale normalnym tonem
- Oczywiście, rozumiem. - powiedział tata i pocałował mnie w czoło - To dobry chłopak.
- Wiem tato. - powiedziałam z uśmiechem i wyszłam z tatą ze salonu. Ki uśmiechnął się kiedy mnie zobaczył. Zaśmiałam się i podeszłam do niego.
- Pa dzieci. - powiedział tato
- Pa. - odpowiedziałam. Wyszliśmy z Ki z domu, a ja parsknęłam śmiechem
- Coś się stało ? - zapytał zdezorientowany Ki
- Tato udzielił mi wykład na temat zabezpieczeń. - powiedziałam
- Jakich zabezpieczeń ? - zapytał Ki, po czym jeszcze bardziej się zaśmiałam - Że niby mielibyśmy uprawiać seks ?
- No. - pokiwałam głową - Nie mówię, że nie, ale jeszcze nie teraz.
- Tak. - powiedział Ki - Jest jeszcze za wcześnie. - pocałował mnie i wsiedliśmy do samochodu. Ki bardzo dobrze mnie rozumiał, tak jak ja jego. Doskonale się uzupełnialiśmy. On był bardziej spokojny i romantyczny, a ja szalona i nieprzewidywalna. Ki ruszył z podjazdu. Zanim zdążyłam zauważyć, byliśmy już na miejscu.
----------------------------------------------------------
Postanowiłam, że w moich postach będzie bardzo dużo zdjęć. Niekoniecznie związanych z tematyką posta czy z akcją, ale tak żeby było bardziej kolorowo i weselej :). Myślę, że to wam się spodoba ^^. Pozdrawiam i zachęcam do komentowania :)). XOXO !
Pozdrowionka dla @Ran_miki_su1, która dziś wraca z gór <3 !

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 1.

Obudził mnie dzwonek telefonu. Leniwie przyciągnęłam słuchawkę do ucha.
- No ? - zapytałam
- Cześć Sara. - powiedział miło męski głos - Obudziłem cię ?
- Tak. - odpowiedziałam przecierając twarz ręką i opierając się na łokciach.
- Przepraszam. - powiedział - Ale mam do ciebie sprawę.
- Jaką ? - zapytałam
- Jest już po 12, musisz wstać i rozprostować kości. - powiedział - Z resztą wiem, że są wakacje, ale treningi czekać nie będą.
- Trening ?! - zerwałam się z łóżka - Dziś jest trening ?
- Nie. - odpowiedział chłopak i zaśmiał się
- Perfidny jesteś. - powiedziałam do niego.
- Nie ma sprawy. - odpowiedział
- Ok, to gadaj co na prawdę ode mnie chcesz ? - zapytałam
- Wydam się dopiero jak po ciebie przyjadę. - odpowiedział
- Ki Bum, no weź, nie bądź taki. - powiedziałam
- Nie marudź dziubasie. - powiedział i zaśmiał się - Masz 30 minut i przyjeżdżam po ciebie.
- Ok. - odpowiedziałam - Wiesz, przez ciebie chce mi się dziś trenować. Potrenujemy ?
- Pewnie, ale weź rękawice, bo znowu zabrali wszystkie z klubu.
- Bęcwał Boby. - powiedziałam
- No. - potwierdził Ki Bum - Ok to do zobaczenia Sara.
- Pa Ki. - odpowiedziałam i położyłam telefon na szafce nocnej.
Szybko zrzuciłam pidżamę i powędrowałam pod prysznic. Umyłam się szybko i wróciłam się ubrać. Podeszłam do szafy, kiedy kolejny raz odezwał się mój telefon.
ROSE
- Hallo ? - zapytałam odbierając
- Sara, jesteś dziś potrzebna w klubie. - powiedział miło damski głos
- Ale Rose, ja mam dziś dzień wolny. - odpowiedziałam
- Dostaniesz podwójne wynagrodzenie. - powiedziała Rose
- Myślisz, że mi chodzi tylko o kasę ? - zapytałam ją zła
- Nie, ale jest weekend, a ty masz wolne, więc daję ci 2 wynagrodzenie za to, że poświęcisz nam trochę czasu. - odpowiedziała Rose
- Przyjdę z Ki Bum'em. - odpowiedziałam
- Ok Sara, tylko bądź jeszcze przed 18, bo musimy pogadać. - powiedziała Rose
- No dobra. - powiedziałam nie zbyt szczęśliwa
- Kochana jesteś, do zobaczenia. - powiedziała wesoło Rose
- Pa.-  odpowiedziała i rzuciłam telefon na łóżko. Niezbyt mnie cieszyło, że w weekend muszę pracować, ale ja to kochałam. Rose była moją znajomą z podstawówki, a teraz przejęła klub i mam pracę od 2 lat. Kontynuujmy jednak. Wróciłam do szperania w mojej szafie. Wyciągnęłam kilka rzeczy i momentalnie się ubrałam. Zostały mi tylko 2 minuty na zjedzenia śniadania, a jeszcze musiałam wziąść i spakować torbę. Wyjęłam z dna szafy torbę, pobiegłam po rękawice i schowałam je do środka. Chwyciłam telefon, dezodorant, frotkę, bokserkę i spodenki do ćwiczenia i wrzuciłam je do torby. Zbiegłam na dół, po drodze mijając mamę.
- Gdzie tak się śpieszysz kochanie ? - zapytała
- Jadę z Ki na trening. - powiedziałam
- Kolejny raz. - zbulwersowała się mama
- Mamo, nie będę się z tobą kłócić. - powiedziałam
- Dobrze, tylko uważaj. - powiedziała mama
- A gdzie tata ? - zapytałam
- Je śniadanie w jadalni. - odpowiedziała mama
- Okejoł. - odpowiedziałam mamie i pognałam do taty.
- Cześć córciu. - powiedział wesoło tata, spoglądając na mnie z nad gazety.
- Cześć tato. - odpowiedziałam - Mogę cię o coś zapytać ?
- Tak skarbie ? - zapytał Tata, odkładając gazetę na stół
- Dasz mi jakieś drobne ? - zapytałam go
- Oczywiście. - powiedział tata i wręczył mi 20 zł.
- Dzięki tato. - powiedziałam
- A powiesz mi na co ci potrzebne te pieniądze ? - zapytał tata
- Muszę kupić sobie jakieś śniadanie i tonik. - odpowiedziałam
- Dobrze. - odpowiedział - Czyli jedziesz na trening z Ki ?
- Tak. - odpowiedziałam
- Nie połam się córeczko. - powiedział tata z uśmiechem
- O to się nie martw. - powiedziałam z uśmiechem i wyszłam z jadalni. Otworzyłam drzwi wejściowe i natknęłam się na Ki.
- Cześć. - powiedział z uśmiechem
- Cześć Ki. - odpowiedziałam i przytuliłam go
- Gotowa ? - zapytał
- Tak, ale mam prośbę. - powiedziałam
- Chcesz jechać do sklepu po tonik wzmacniający, tak ? - zapytał
- I po coś do jedzenia. - powiedziałam i wsiadłam do jego przepięknego, czarnego Pontiac'a GTO.

Jechaliśmy chwilę, a Ki podjechał pod sklep. Wyszłam ze samochodu, wskoczyłam do sklepu, kupiłam wodę, tonik truskawkowy i kilka bułek.
- Ok, jedźmy. - powiedziałam i zapięłam pas. Ki ruszył i już jechaliśmy. Po kilku minutach skręciliśmy w prawo na światłach.
- Przecież klub jest w lewo. - powiedziałam zdziwiona
- Wiem o tym. - odpowiedział Ki
- Co ty kombinujesz? - zapytałam
- Zaufaj mi. - odpowiedział - Na pewno ci się to spodoba.
- Ok, ale nie ręczę za siniaki i inne uszkodzenia zdrowotne. - powiedziałam
- Spoko. - odpowiedział z uśmiechem Ki. Jechaliśmy ze 40 minut, aż w końcu Ki się zatrzymał. Wyjrzałam przez okno. To było nie możliwe.
- Pomyliłeś adresy ? - zapytałam go z niedowierzaniem
- Nie. - odpowiedział Ki. - Idziemy.
Wysiedliśmy ze samochodu i stanęliśmy przed wielkim wieżowcem SM ENTERTAINMENT. Nie mogłam uwierzyć, że Ki mnie tu przyprowadził. Ki złapał mnie za rękę i zaciągnął do środka, bo chyba sama nie mogłabym tak wejść. Przeszliśmy obok recepcji i weszliśmy na długie białe schody. Agencja była ogromna. Powoli otrzeźwiałam się z szoku, mijając kolejno piękne drewniane drzwi. Szlachetny przypalany dąb. Takie drzwi mogły kosztować nawet do 7 tyś za sztukę, a tu było ich mnóstwo.
- Po co mnie tu zabrałeś ? - zapytałam
- Nadal się nie domyśliłaś ? - zapytał Ki
- Nie. - odpowiedziałam
- Za 3 dni masz urodziny, więc chciałem zrobić ci niespodziankę trochę wcześniej. - powiedział Ki. Zatrzymałam się na chwilę. "Boże, moje urodziny" pomyślałam i klepnęłam się w czoło.
- Zapomniałaś, prawda ? - zapytał z uśmiechem
- Jak mogłam zapomnieć o swoich urodzinach. - powiedziałam zła na siebie
- Nie złość się. - powiedział Ki - Każdemu może się to zdążyć.
- Mało ważne. - powiedziałam zła. Ki zrobił smutną minę. - Ja po prostu...przepraszam Ki.
- Nie gniewam się. - odpowiedział z uśmiechem, co mnie rozśmieszyło. Ki wyjął jakąś bandanę.
- A co ty chcesz zrobić z tą bandaną ? - zapytałam
- Zasłonie ci oczy, ale to i tak już praktycznie nie ma znaczenia. - powiedział
- Ma. - odpowiedziałam szybko, przez co zakręciło mi się w głowie. Zachwiałam się trochę, ale stanęłam w lekkim rozkroku, żeby Ki tego nie zobaczył, bo by spanikował. - Mogę ci obiecać, że na stówkę będę zaskoczona.
- Ale nie udawaj. - powiedział Ki, wyciągając do mnie mały paluszek. - Na mały palec.
- Okej, na mały palec. - powiedziałam i zgięliśmy palce, jak za czasów dzieciństwa. Zaśmialiśmy razem, a kilka chłopców przechodzących obok nas zachichotało razem z nami.
- Cześć. - powiedziałam do nich i pomachałam im.
- Joł. - odpowiedział blondyn i zaśmiał się z kumplami, stając obok nas.
- Dean, nie bądź taki "elo". - zaśmiał się Ki
- Dlaczego nie przedstawisz nam koleżanki ? - zapytał Dean
- To jest Sara. - powiedział Ki i pokazał na mnie - Sara, to chłopaki z 4you.
- Cześć. - odpowiedzieli na raz
- Cześć chłopaki. - powiedziałam z uśmiechem
- Przyjechałeś na imprezę do wujka ? - zapytał Dean
- Imprezę ? - zapytałam zdziwiona
- Kurde, Dean, głupek z ciebie. - powiedział Ki
- Co ja zrobiłem ? - zapytał
- Zrobiłeś dla mnie imprezę ? - zapytałam Ki. Ki kiwnął głową. Rzuciłam mu się na szyję i cmoknęłam w policzek. - Boże, dziękuję ci Ki.
- To młoda ma urodziny ? - zapytał Dean
- Tak. - odpowiedział Ki, kiedy przestałam go podduszać.
- E, no to zaśpiewamy ci sto lat. - powiedział Dean. Na korytarzu rozległ się przepiękny jednolity dźwięk, jaki wydobyli z siebie chłopcy. Kilka drzwi pootwierało się i osoby z nich wystające patrzyły na nas ze zdziwieniem i uśmiechami.
Czułam jak po moich policzkach rozciąga się fala gorąca i zostawia rumieńce na policzkach. Chłopcy skończyli śpiewać, a ja biłam im brawo.
- Dziękuję wam chłopcy, to dużo dla mnie znaczy. - odpowiedziałam
- Przytulasek ? - zapytał wesoło brunet
- Awww. - powiedziałam i przytuliłam po kolei każdego chłopaka z 4you.
- Dobrz, fajnie było, ale my musimy iść nagrywać. - powiedział Dean
- Miłego ździerania papy chłopaki. - powiedział Ki
- Miło było was poznać. - powiedziałam
- Nam ciebie też. - odpowiedzieli i zniknęli za kolejnymi drzwiami
- Nie ogarnięci. - powiedział Ki - Ale ich lubię.
- Wydają się fajni. - powiedziałam z uśmiechem - Dobra, zasłaniaj mi te oczy i idziemy.
- Na pewno ? - zapytał Ki
- Możemy nie zasłaniać, ale wszystko zobaczę i POW (czyt: poł; tak jak w tych kreskówkach kiedy coś wybucha :D), koniec niespodzianki. - powiedziałam
- Ale już wiesz, że to impreza. - powiedział Ki
- Ale nie wiem nic więcej. - odpowiedziałam
- No racja. - powiedział Ki i zawiązał mi bandanę na oczach, chwycił mnie za rękę i prowadził przed siebie.
- Denerwujesz się ? - zapytał kiedy ustaliśmy
- Nie wiesz nawet jak bardzo. - odpowiedziałam. Serce waliło mi jak oszalałe, bo nie wiedziałam, co zaraz mogę zobaczyć. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i jakieś szepty, ale ciężko było powiedzieć, czy są one męskie czy żeńskie.
Ki stanął za mną i chwycił za opaskę.
- Gotowa ? - zapytał
- Tak. - odpowiedziałam i złapałam go za ręce. Razem ściągnęliśmy opaskę z moich oczu. Kiedy wszyscy naraz krzyknęli NIESPODZIANKA. Moje oczy zaszły łazmi, kiedy zobaczyłam kto stoi przede mną. Nie cieszyłam się jednak tym za bardzo. Zaczęło mi się robić duszno i coś ściskało mi gardło. Serce prawie rozrywało mi pierś, a ręce trzęsły sią jakbym miała atak. Nagle moje oczy zaszły mgłą, a ja uderzyłam o zimną podłogę.
---------------------------------------------------------------------------
2 rozdział pojawi się dopiero 10.08
CZYTASZ -------> KOMENTUJ :***